Właśnie wróciłam z 5 dniowej wyprawy do Szklarskiej Poręby. Pojechałam wraz z moim chłopakiem do jego rodziny na święta. To były pierwsze moje święta, które spędziłam bez mojej rodziny... choć myślę, że należę w jakimś stopniu do jego rodziny.
Co mogę stwierdzić, potrzebowałam tego, tego że wyjechałam, tego że odpoczęłam od całej mojej rodzinki. Od problemów, które mnie już w jakimś stopniu przerastały. To były pierwsze i jedyne święta, podczas których byłam szczęśliwa, gdzie czułam taką rodzinną miłość - nie wiem jak to określić. To było coś magicznego i chyba nawet często brakuję w wielu rodzinach. Nikt na siebie nie naskakiwał jedyne drobne sprzeczki, które zaraz zamieniały się w śmiech. Coś pięknego, a zarazem dla mnie obcego. Tutaj, to nawet każdy w dresie chodził i nawet podczas rodzinnego oficjalnego obiadku nikt nie był odstawiony jak na pokaz mody tylko normalnie na luzie ubrany. U mnie w domu zawsze, ale to zawsze na oficjalne obiadki trzebabyło ubierać się elegancko i perfekcyjnie. Właśnie u jego rodziny doceniłam magię świąt, która znikła nawet nie wiadomo kiedy.
Wielki skrót tych pięciu dni ;)
WIELKI PIĄTEK: Naszym pierwszym celem był wodospad Szklarki. Dużo mniejszy wodospad od Kamieńczyka ale również piękny. Efektem całej wyprawy, były spalone od słońca policzki, lecz moge z dumą powiedzieć, że warto jest teraz cierpieć dla tych widoków, które tam były.
WIELKA SOBOTA: Po święceniu jajek, pojechaliśmy na Zakręt Śmierci. Zakręt który ma 180* i jest bardzo niebezpieczny... Ale warto tam jechać by zobaczyć sam widok na góry, które otaczają miasteczko.
WIELKANOC: Poszliśmy na spacer po całym miasteczku kiedy cała rodzinka poszła do kościoła. Później obiadek, wieczorny wypad do baru na piwko, do domku i spać.
PONIEDZIAŁEK: Zamieć śnieżna podczas powrotu z wodospadu Kamieńczyka. Zaraz po śniadanku poszliśmy na spacer zobaczyć wodospad. Zaskoczyła nas jedynie śnieżyca. Myślę że nie tylko nas ale również innych turystów, którzy też wspinali się na górę by zobaczyć Kamieńczyka.
Szklarska Poręba już pierwszego dnia, kiedy przyjechaliśmy w nocy tam, podbiła moje serce. Malutkie miasteczko w górach, które jeszcze nie jest "zgwałcone" przez turystów. Mam nadzieję, że jeszcze w tym roku, w wakacje tam pojadę... Przejść wszystkie te szczyty i mieć znów satysfackję z tego, że podbiłam kolejne szczyty.
Ten wyjazd sprawił, że ja sama nabrałam kolorów, ale też i mój świat nabrał. Dotlenienie i odświeżenie umysłu, chęć do działania i radość z małych rzeczy jakimi są nawet zabawki z KinderNiespodzinki. I w sumie to jeszcze bardziej kocham tego mojego łobuza ♥♥♥♥♥♥♥♥
Co mogę stwierdzić, potrzebowałam tego, tego że wyjechałam, tego że odpoczęłam od całej mojej rodzinki. Od problemów, które mnie już w jakimś stopniu przerastały. To były pierwsze i jedyne święta, podczas których byłam szczęśliwa, gdzie czułam taką rodzinną miłość - nie wiem jak to określić. To było coś magicznego i chyba nawet często brakuję w wielu rodzinach. Nikt na siebie nie naskakiwał jedyne drobne sprzeczki, które zaraz zamieniały się w śmiech. Coś pięknego, a zarazem dla mnie obcego. Tutaj, to nawet każdy w dresie chodził i nawet podczas rodzinnego oficjalnego obiadku nikt nie był odstawiony jak na pokaz mody tylko normalnie na luzie ubrany. U mnie w domu zawsze, ale to zawsze na oficjalne obiadki trzebabyło ubierać się elegancko i perfekcyjnie. Właśnie u jego rodziny doceniłam magię świąt, która znikła nawet nie wiadomo kiedy.
Wielki skrót tych pięciu dni ;)
WIELKI PIĄTEK: Naszym pierwszym celem był wodospad Szklarki. Dużo mniejszy wodospad od Kamieńczyka ale również piękny. Efektem całej wyprawy, były spalone od słońca policzki, lecz moge z dumą powiedzieć, że warto jest teraz cierpieć dla tych widoków, które tam były.
WIELKA SOBOTA: Po święceniu jajek, pojechaliśmy na Zakręt Śmierci. Zakręt który ma 180* i jest bardzo niebezpieczny... Ale warto tam jechać by zobaczyć sam widok na góry, które otaczają miasteczko.
WIELKANOC: Poszliśmy na spacer po całym miasteczku kiedy cała rodzinka poszła do kościoła. Później obiadek, wieczorny wypad do baru na piwko, do domku i spać.
PONIEDZIAŁEK: Zamieć śnieżna podczas powrotu z wodospadu Kamieńczyka. Zaraz po śniadanku poszliśmy na spacer zobaczyć wodospad. Zaskoczyła nas jedynie śnieżyca. Myślę że nie tylko nas ale również innych turystów, którzy też wspinali się na górę by zobaczyć Kamieńczyka.
Szklarska Poręba już pierwszego dnia, kiedy przyjechaliśmy w nocy tam, podbiła moje serce. Malutkie miasteczko w górach, które jeszcze nie jest "zgwałcone" przez turystów. Mam nadzieję, że jeszcze w tym roku, w wakacje tam pojadę... Przejść wszystkie te szczyty i mieć znów satysfackję z tego, że podbiłam kolejne szczyty.
Ten wyjazd sprawił, że ja sama nabrałam kolorów, ale też i mój świat nabrał. Dotlenienie i odświeżenie umysłu, chęć do działania i radość z małych rzeczy jakimi są nawet zabawki z KinderNiespodzinki. I w sumie to jeszcze bardziej kocham tego mojego łobuza ♥♥♥♥♥♥♥♥
![]() |
wodospad Szklarki |
![]() |
wodospad Kamieńczyka |
![]() | |||||||||
ZDJĘCIA DODAM PÓŹNIEJ BO JEST ZBYT WIELE ICH BY TERAZ WYBIERAĆ.
Piękne zdjęcia <3 Mi też przydałby się wyjazd od rodziny, od tego męczącego codziennego "Wstań, posprzątaj, nie wyjdziesz w tej bluzce, może się szybciej ruszysz..." Męczy mnie to, więc zazdroszczę Ci tego, jak super musiałaś się czuć z ukochaną osobą z dala od męczącej rodziny...którą też kochasz, no ale ile można z dnia na dzień tą samą rutynę znosić...
OdpowiedzUsuńBuziaki :*
verravoo.blogspot.com
To był idealny pomysł! Odpoczełam i zregenerowałam siły :) NAwet 3 dniowy wyjazd potrafi naładować baterie w 100%
Usuń