Kurcze! Za trzy tygodnie święta. Gdzie się nie spojrzę motywy świąteczne. Mandarynki, kolorowe światełka, dekoracje świąteczne, mikołaje, renifery. Wszystko pięknie ładnie ale.... Mnie to nie rusza. Kocham te wszystkie motywy świąteczne - są piękne! Tylko klimat świąt dla mnie zniknął już lata temu. Ze świąt lubię najbardziej makówki, moczkę krokiety i.... dawanie prezentów. Jasne wiąże się to z wydaniem kasy no ale cóż wolę jednak wydać te parę groszy i sprawić komuś radość z drobiazgu, niż siedzieć przy stole i myśleć o tym jak bardzo chcę zniknąć.
Serio, nie lubię świąt, nie lubię spotkań z rodziną i całej tej sztucznej atmosfery przy stole. Oglądałam parę dni temu spot reklamowy o tym jak staruszek upozorował swoją śmierć by tylko święta spędzić z rodziną. OK, ale mimo wszystko czułam się trochę zniesmaczona tym... Wszyscy się przejmują staruszkami, rozumiem oni okazali swoją miłość dzieciom, a później dzieci nie mają dla nich czasu. Jednak z drugiej strony święta spędzone albo z mamą albo z tatą nie są najprzyjemniejsze. Musisz wybrać czy w tym roku spędzasz je z mamusią czy z tatusiem. Szczerze, to ja wole spędzić święta w pokoju ze słuchawkami na uszach niż mam wybierać. Rodzice nie zdają sobie sprawy z tego jak taki dzieciak się czuje, jak się czuje kiedy musi wybierać. Między innymi przez to można powiedzieć, że straciłam szacunek do słowa "RODZINA". Jasne, że chcę również stworzyć rodzinę - taką z obrazka, ale jednak wiem że to jest nie możliwe. Nic nie jest idealne.
Dlatego zazwyczaj śmieszą mnie wszystkie dziewczyny, które cieszą się ze świąt i w ogóle mają "podjarkę" nimi. Ja podchodzę do tego z dystansem - ok, zaliczę wizytację i wracam do domku :). Wiele razy było tak, że czułam się zmuszona do tego że muszę odwiedzić rodzinkę. Jestem raczej samotnikiem, nie przywiązuję dużej wagi do rodziny. Wiele razy kiedy potrzebowałam pomocy to nawet najbliżsi nie zdawali sobie sprawy z tego jak ja się czuję, a to że mam dobry humor i uśmiech to tylko maska. Więc nie zrobi mi różnicy kiedy wyjadę do Norwegi, Stanów czy Japonii. Nic mnie tu nie trzyma. Chyba że szkoła bo ją muszę skończyć.
Co do świąt byle odklepać, później Sylwester, coś przyjemniejszego i znów szkoła. Święta, święta i po świętach. Ale powiem Wam tak szczerze... Jednak marzę o NORMALNYCH świętach takich jak z reklam CocaCola. Może kiedyś jak założę własną rodzinę. :) Póki co to czekam na premierę Star Wars: Przebudzenie Mocy. Jutro zamawiam już bilety na dzień premiery i nawet jakbym miała iść o 00:00 to pójdę!
Serio, nie lubię świąt, nie lubię spotkań z rodziną i całej tej sztucznej atmosfery przy stole. Oglądałam parę dni temu spot reklamowy o tym jak staruszek upozorował swoją śmierć by tylko święta spędzić z rodziną. OK, ale mimo wszystko czułam się trochę zniesmaczona tym... Wszyscy się przejmują staruszkami, rozumiem oni okazali swoją miłość dzieciom, a później dzieci nie mają dla nich czasu. Jednak z drugiej strony święta spędzone albo z mamą albo z tatą nie są najprzyjemniejsze. Musisz wybrać czy w tym roku spędzasz je z mamusią czy z tatusiem. Szczerze, to ja wole spędzić święta w pokoju ze słuchawkami na uszach niż mam wybierać. Rodzice nie zdają sobie sprawy z tego jak taki dzieciak się czuje, jak się czuje kiedy musi wybierać. Między innymi przez to można powiedzieć, że straciłam szacunek do słowa "RODZINA". Jasne, że chcę również stworzyć rodzinę - taką z obrazka, ale jednak wiem że to jest nie możliwe. Nic nie jest idealne.
Dlatego zazwyczaj śmieszą mnie wszystkie dziewczyny, które cieszą się ze świąt i w ogóle mają "podjarkę" nimi. Ja podchodzę do tego z dystansem - ok, zaliczę wizytację i wracam do domku :). Wiele razy było tak, że czułam się zmuszona do tego że muszę odwiedzić rodzinkę. Jestem raczej samotnikiem, nie przywiązuję dużej wagi do rodziny. Wiele razy kiedy potrzebowałam pomocy to nawet najbliżsi nie zdawali sobie sprawy z tego jak ja się czuję, a to że mam dobry humor i uśmiech to tylko maska. Więc nie zrobi mi różnicy kiedy wyjadę do Norwegi, Stanów czy Japonii. Nic mnie tu nie trzyma. Chyba że szkoła bo ją muszę skończyć.
Co do świąt byle odklepać, później Sylwester, coś przyjemniejszego i znów szkoła. Święta, święta i po świętach. Ale powiem Wam tak szczerze... Jednak marzę o NORMALNYCH świętach takich jak z reklam CocaCola. Może kiedyś jak założę własną rodzinę. :) Póki co to czekam na premierę Star Wars: Przebudzenie Mocy. Jutro zamawiam już bilety na dzień premiery i nawet jakbym miała iść o 00:00 to pójdę!
Aczkolwiek śnieg jest wspaniały!
A Wy? Co myślicie o świętach? Dają Wam radość czy raczej "byle przetrwać"?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz